17 maja 2010

Świnka kocha rabarbar.




Tradycyjnie w Anglii pieczoną wieprzowinę podaje się z duszonymi jabłkami (czy też sosem z jabłek), co cieszy moje podniebienie, bo te dwa smaki wydają się być dla siebie stworzone.

Z tym większą ciekawością sięgnęłam po pomysł podania wieprzowiny z rabarbarem, któremu przecież nie tak daleko do kwaśnych jabłek. Przepis jaki wypróbowałam kilka lat temu pochodził z magazynu "Good Food" i moim zdaniem troszkę komplikował sprawę. Soki z rabarbaru mieszało się z kwaśną śmietaną, mięso nadziewało kaszanką. I choć ten zestaw jest pyszny, to postanowiłam uprościć to danie. I też na dobre mu wyszło.


Polędwiczka wieprzowa pieczona z rabarbarem

2-3 porcje

400g polędwiczki wieprzowej
100g pancetty w plastrach (to wędzony włoski boczek, można użyć zwykłego, byle był cienko pokrojony)
2-3 badyle rabarbaru
2-3 łyżki miodu
szczypta mielonego imbiru
sól
świeżo zmielony czarny pieprz


Piekarnik nagrzałam do 200 stopni C.

Polędwiczki oprószyłam solą (nie za dużo, bo pancetta jest słona) oraz pieprzem i zawinęłam w pancettę. Ułożyłam w żaroodpornym naczyniu i włożyłam do piekarnika.

Rabarbar umyłam i pocięłam ukośnie na ok. 5cm kawałki. Na patelni rozgrzałam miód i włożyłam do niego rabarbar. Posypałam imbirem i obtoczyłam w miodzie. Odłożyłam na bok.

Po ok. 10 minutach dołożyłam rabarbar do naczynia z polędwiczką i piekłam kolejne 10 minut.

Po upieczeniu odstawiłam polędwiczki na kilka minut, aby soki rozeszły się po mięsie, a następnie pokroiłam na plastry.

Serwowałam z rabarbarem i pieczonymi ziemniakami, polane sosem spod pieczenia mięsa i rabarbaru.

14 komentarzy:

  1. Karolina to są naprawdę zmysły w kuchni, jakże trafna nazwa bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie zarówno połączenie mięsno jabłkowe, jak i rabarbarowe są zupełnie nieznane. chyba wiele tracę nie znając takiego smaku.

    OdpowiedzUsuń
  3. zupełnie nowe połączenie, ale jak pysznie wygląda!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oryginalny przepis (ten z kwaśną śmietaną) kojarzy mi się z filet mignon de porc a la Normande, tylko zamiast jabłek i cydru dano rabarbar. Trza będzie wypróbować na rabarbarowo, da Izzi Karolajna łej. Albo mój rabarbar jakiś pośledniejszy był, albo czarodziejką jesteś, że na Twoich zdjęciach nie rozciapały się kawałki (zbytnio). A może to ten odłowiony z kompotu? ;o)

    Tak czy owak, staranna kompozycja mnie zawstydza. Nie możecie czasem, dziewczyny, podać czegoś "po chłopsku", rzutem z chochli na odrapaną michę? Jak tak dalej pójdzie i się standard przyjmie, to trzeba będzie telefonicznych rezerwacji na domowe dinnery dokonywać. I koszule prasować, brr... i sute napiwki zostawiać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielki plus za świninę! :) Jabłka wieprzowina lubi to i z rabarbarem jej musi być po drodze.
    Uśmiechy, Rafał :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kapitalne polaczenie,bardzo mi podchodzi smakowo,zapisuje do wyprobowania :)
    Super,ze bloga zalozylas!! bede czestym gosciem,jesli pozwolisz :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak, swinia z rabarbarem wyglada na dobre polaczenie, tak jak rafal napisal, skoro z jablkami ok, to i z rabarbarem tez idzie w parze; problem w tym, ze ja nie teges z rabarbarem, choc ostatnio popelnilam w domu crumbla dla dziecka. Milego popoludnia !

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobną rzecz robiła Ptasia, chyba rok temu. zaintrygowała mnie wtedy... DObre? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ptasia robiła, robiła :) Nawet ostatnio znów myślała, przypomniało mi się. Fajne było, tylko wymagało dopracowania.
    Serwusowa, dopiero teraz zorientowałam się, że blogujesz, a to dzięki Twojemu komentarzowi :) - teraz już będę regularnie zaglądać, zaraz dodam gdzie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ewo, dziękuję. :)

    Asiejko, a taki schab nadziewany śliwkami, czy morelami? Polska klasyka. :)

    Paulo, jak dwa lata temu tego spróbowałam, to było jak olśnienie. Od tego czasu, zawsze w maju wracam do tego dania. :)

    Kucharzu, pierwsze rabarbary wylądowały u lubego na talerzu i tak się z nimi nie cackałam - trochę się... zdezintegrowały. ;) Potem z moją porcja byłam ostrożniejsza. No i dość gruby był, ten rabarbar. ;)

    Co do odrapanych mich, to nie mam takich, ale o białą koszulę i napiwki u mnie się nie musisz martwić. ;)

    Rafale, miałam nadzieję, że Ci się spodoba, bo Ty też masz masę fajnych przepisów na wieprzka. :)

    Gosiu, opierałam się, ale w końcu mam. I frajdę też. Bywaj, kiedy tylko masz ochotę. :)

    Magdo, a ja w końcu tego crumble nie zrobiłam, bo utylizuje nadmiar jajek. Głównie na słodko, o czym też jutro. :)

    Aniu, tę wieprzowinę pokazywałam w 2008 w GP, tyle, że nadzianą black puddingiem i mięso, jak mięso, ale właśnie ten rabarbar, jako dodatek mnie zachwycił. :) Pyszne to!

    Ptasiu, zniknął mi Twój blog z ulubionych i wstyd przyznać, ale wobec Twojej nieobecności na GP, po prostu o nim zapomniałam. :/ Ale poprawiam się i mam nadzieję, że Ty także będziesz u mnie bywać. :) P.S. Niedawno znowu obejrzałam "Dumę i..." Wright'a i nadal lubię tę wersję. :D

    Pozdrowienia ciepłe ślę dla wszystkich i w końcu idę trochę chwastów powyrywać do ogródka, aby nie zabierały słońca poziomkom. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Tzn. można bez koszuli przyjść? Np. w wife-beaterze, tracksuit trousers, goldie-lookin' chain i białej bejzbolówce? Kewl. Na piwko i tak się wyskoczy, tylko do irlandzkiego pubu, na coś konkretnego, a nie te rozcieńczane z wodą ejle i spitfajery.

    A propos połączenia black puddingu z owocem, to właśnie się zastanawiam nad tartą z boudin noir i japkami, za "Pastry" Roux. Na zdjęciu wygląda apetycznie, jak zresztą wszystko w tej książce. A smakowo jeszcze mnie przepisy messię Zasmażki nie zawiodły, a wręcz przeciwnie. To chyba dość popularne u żabojadów zestawienie, prawda Magdo z drugiego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  12. No, zniknęłam z GP, bo czasu na wszystko nie starczało, a potem trudno było wrócić, jak się raz wypadło z gry... Bywać u Ciebie planuję regularnie :) Ps. Co do Dumy... to ja wciąż jestem fanką tej '95. Co do Wrighta, widziałam jego ostatni film - The Soloist - i... pozostanę przy Pokucie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No prosze, jak pomyslowo i jak malowniczo na tym talerzu !

    A pozwolicie, ze sie wtrace do dyskusji na temat polaczen owocow z miesiwem, i dodam, ze w Belgii i na polnocy Francji kaszanka jak najbardziej podawana jest z frytkami, a jakze, i do tego z jablkami na masle takimi juz rozpadajacymi sie. Jest to rodzaj musu jablkowego, nazywany dla zmylenia tutaj compote des pommes. Compote z jablek spotkalam tez z dodatkiem morelek i to tez bardzo fajnie smakowalo, z jednej strony kwaskowato a z drugiej pieprznie. Tylko, ze belgijska kaszanka nie powinna nawet nazywac sie kaszanka, bo nie ma w niej w ogole kaszy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szalony, jeszcze u nas nikt bez koszuli na obiedzie nie byl, ale zawsze mozesz przecieraz szlaki. ;) Tyle, ze nie wiem, czy nie zmarzniesz, bo kuchnie mamy dosc chlodna, a duzy stol jadalny wlasnie w niej. W tracksuit trouses i goldie-lookin chain, to raczej do Newcastle - wtopilbys sie w tlum bez problemu. ;)
    Co do polaczenia black puddingu z jablkami, to mnie sie marza pierogi, tyle, ze nie chce mi sie rekawow zakasac. Moze jesienia...
    A Magda zaniemogla, biedactwo.

    Ptasiu, mam to samo, po prostu czasu na wszystko nie starcza. "The Soloist" nie widzialam, a "Atonement" kocham mioscia bezraniczna i dzis woze namietnie soundtrack w samochodzie. :)

    Miss_coco, wlasnie w UK taki mus sie robi do wieprzowiny. I czasem serwuja to z black puddingiem. Czesto jem te tutejsza kaszanke, choc tez kaszy nie zawiera, a zmielone platki owsiane, no i krew. Bardziej zbita jest niz nasza polska, ale baaaardzo smaczna. Trzeba tylko kupowac u sprawdzonego rzeznika. :)

    Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)