8 listopada 2010

Nieco ponad pół godziny




Wpis ten dedykuję wszystkim, którzy twierdzą, że kupują gotowe dania, bo nie mają czasu na gotowanie domowego jedzenia po pracy. Nie twierdzę tym samym, że zabraniam komukolwiek jedzenia dań z mikrofalówki czy na wynos. Po prostu nie zgadzam się z argumentem, że przygotowanie smacznego domowego obiadu zabiera dużo czasu, dlatego lepiej sięgać po gotowce.

Sekret takiego gotowania? Składniki, które nie wymagają długiej obróbki (ryba jest idealna) i zmiana sposobu myślenia. Myślenie 2 minuty w przód podczas gdy robi się coś innego, robienie 3 rzeczy na raz. Co szkodzi rozgrzać już patelnię, gdy kroi się składniki? A nie zacząć ją rozgrzewać, gdy wszystko już pokrojone. Co szkodzi piec dwa składniki w jednym piekarniku w tym samym czasie? Wielozadaniowość to podstawa w przygotowaniu szybkich posiłków. Tak to się robi m.in. w restauracjach.

I wiecie co jeszcze? Ja to jestem mały pikuś. Właśnie obejrzałam odcinek z nowej serii Jamiego Olivera, w którym przygotował trzydaniowy posiłek w 30 minut.


Łosoś pieczony z harissą z frytkami z piekarnika

2 porcje

2 steki łososia, filety bez skóry
2 płaskie łyżeczki harissy
3 duże ziemniaki
3 łyżki oliwy
garść solonych kaparów
2 garści świeżego szpinaku drobnolistnego
ząbek czosnku
2 plastry cytryny
sól
gałązkę małych pomidorków


Z zegarkiem w ręku... Jedziemy!

Wpadłam do domu w piątkowy wieczór. Była 17.45. Zrzuciłam buty i płaszcz, od razu włączyłam piekarnik i ustawiłam temperaturę na 220 stopni. Włączyłam czajnik z wodą, a do rondla dodałam zimnej wody, dosłownie na 1 cm i postawiłam go na gaz.

Z siatki z zakupami wyciągnęłam łososia, ziemniaki, gałązkę małych pomidorków i torbę świeżego szpinaku. Z lodówki słoiczek z harissą i drugi z solonymi kaparami. Ziemniaki szybko obrałam i pokroiłam każdy na 6-8 dużych frytek, woda w czajniku się zagotowała. Dodałam ją do rondla, w którym wrzała mała ilość wody, dodałam do niego nieco soli i wrzuciłam frytki. Ustawiłam timer na 8 minut.

Garść kaparów wrzuciłam do sita i postawiłam je w zlewie pod strumieniem zimnej wody. Z szafki wyciągnęłam 2 blaszki do pieczenia i obie wyłożyłam papierem do pieczenia. Zakręciłam wodę, pozostawiam kapary do odcieknięcia. Na gaz postawiłam patelnię.

Na jednej blaszce położyłam 2 kawałki ryby i każdy posmarowałam płaską łyżeczką harissy. Piekarnik nagrzał się już. Łosoś nie potrzebuje więcej niż 15-17 minut w tak gorącym piekarniku. Wstawiałam go na dolną półkę. Timer zaczął wyć, więc na tym samym sicie, na którym są kapary odcedziłam ziemniaki. Znowu ustawiłam timer, tym razem na 15 minut.

Wyłożyłam ziemniaki z kaparami na drugą blaszkę, skropiłam 2 łyżkami oliwy, dorzuciłam 2 plastry cytryny, delikatnie posoliłam (pamiętając, że kapary są dość słone) i wstawiłam do piekarnika, na 10 minut na górną półkę, aby na ostatnie 3 minuty włączyć grill. Na te ostatnie 5 minut pod gorący grill dałam także pomidorki, na tę samą blaszkę co frytki.

Patelnia na gazie była już gorąca, więc dodałam do niej łyżkę oliwy i nieobrany przepołowiony ząbek czosnku. Smażyłam go minutę, aby oliwa przeszła jego smakiem i aromatem. Następnie usunęłam go z patelni i wyrzuciłam. Dodałam dwie duże garści szpinaku i szczyptę soli i trzymałam na małym ogniu, aż lekko zwiądł, mieszając ze dwa razy. Przykryłam i odstawiłam z gazu.

Dwa talerze dałam do mikrofalówki na jedna minutę. Timer zaczął wyć - ryba gotowa, więc ja wyciągnęłam. Frytki też już były zarumienione, wyłączyłam więc piekarnik.

Na każdym talerzu rozłożyłam po połowie szpinaku, na górę położyłam po kawałku ryby. Dodałam frytki i upieczone pomidorki. Luby rozlał po lampce wina, zapalił świece, cyknęłam kilka zdjęc obiadu, usiedliśmy do stołu. Była ok. 18.20. I wiecie co? Nie powstydziłabym się podać tego przyjaciołom na kolacje, bo było niezwykle smaczne i ładnie wyglądało. Czego chcieć więcej (no, może poza deserem)?

P.S. Wlasnie sie zorientowalam, ze stuknal setny post!

20 komentarzy:

  1. Zgadzam sie w zupelnosci: po co katowac sie plastikowym jedzeniem z paczki, jesli w tak krotkim czasie mozna przyrzadzc cos pysznego? Zawsze wychodzilam z zalozenia, ze dobre jedzenie nie musi oznaczac godzin stania nd garnkami.
    Masz tez racje co do ryby: wystarczy jej kilkanascie minut w piekarniku - i juz. Moze wlasnie dlatego tak lubie rybki? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. i ja sie calkowicie z Toba zgadzam,wystarczy troche dobrych checi i wlasciwa organizacja pracy,a w pol godziny mozna miec na stole przepyszny i zdrowy obiadek.Zreszta osobiscie jestem przeciwnikiem kupowania i jedzenia gotowych dan,to juz wole kromke chleba z maslem zjesc....
    Twoj obiad rewelacyjnie sie prezentuje,dawno juz lososia nie kupowalam...
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W pol godziny i nawet mniej mozna zrobic pyszny obiad. Chyba sie zgodzimy, ze wiekszosc dan kuchnii azjatyckiej przygotowac mozna nawet w krotszym czasie. Z zupami jest podobnie ja swoich nie robie na wywarach miesnych, wiec trwa to do pol godziny a krotkie gotowanie jest wrecz wskazane, zeby nie wygotowywac witamin.
    Z zup ekspresowych swietna jest miedzy innymi Twoje zupa porowo-groszkowa, ktora zdarza mi sie przygotowac na szybko od czasu do czasu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny obiad! Zgadzam się z Wami całkowicie, to nie jest kwestia braku czasu czy też szczególnych umiejętności, tylko głównie chęci. Mnie strasznie dołuje jedzenie z proszku czy gotowe posiłki mikrofalówkowe. Jeśli z jakiegoś powodu zmuszona jestem coś takiego zjeść, do końca dnia chodzę ze spuszczoną głową jakbym popełniła zbrodnię na własnym ciele;) Podobnie jak Gosia, już wolę zrobić sobie prostą kanapkę albo usmażyć omlet.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ot Spryciula! :0)
    To ja, Rafał

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz racje Karolino - szczegolnie ryby wlasnie swietnie sia nadaja do tego typu szybkich dan; poza tym to co mozna - warto zamrozic czy zapasteryzowac i jest 'jak znalazl' wtedy, gdy nie mamy juz na nic ochoty ani energii ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    I gratuluje setki! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. grunt to plan - żeby zgromadzić wcześniej wszystkie potrzebne składniki. Jasne, że można zrobić obiad w 30 minut, zwłaszcza coś z kuchni azjatyckiej.

    P.S. A co z cyklem 5 składników?

    OdpowiedzUsuń
  8. P.S.2 Chyba nie pomyliłam blogów z tym cyklem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej hej,

    Absolutnie sié z Tobá zgadzam... my z Jarkiem nauczeni w domu przyrzadzania posilkow od podstaw (zaznacze, ze nie posiadamy mikrofalowki bleee) zawsze robimy cos smacznego i tak naprawde jak sie nabierze wprawy to nie musi to trwac wiecznosc...
    Losos wyglada fantastycznie i pewnie rownie dobrze smakowal....
    My juz obejrzelismy wszystkie programy Jamiego '30 minutes meals' i jestesmy oczarowani...
    Czekamy na nstepne 30 minutowe potrawyyy powodzenia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. wygląda pysznie i na talerzu jest dokładnie wszystko to co uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiscie, ze mozna mozna nawet obiad dwupotrawowy zrobic w 30 min. Na pewno smaczniejsze niz potrawy z tacki lub z puszki. A na deser podac winogrona i kawalek parmezanu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Karolino masz rację absolutną!
    Piszę się zawsze na taki szybki i kolorowy obiad!
    Ba! Nawet sama taki mogę przygotować :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj tak - czasem z wielkim przerażeniem śledzę kilkudziesięciominutowe zmagania Jamiego z kilkudaniowym obiadem. Podziwiam chłopaka, szczerze podziwiam!

    A Twoja błyskawiczna propozycja podoba mi się bardzo. Aż ślinianki zaczęły mi szybciej pracować. ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wygląda naprawdę przepysznie! :)

    Proszę o więcej przepisów na tak szybkie dania :)

    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Popieram twoją tezę o gotowaniu, sama wychodzę z podobnego założenia. I ten kolorowy talerz z przyjacielem łososiem bardzo mi się podoba.
    Gratuluję setnego postu! Zarówno Tobie, jak i nam wszystkim życzę kolejnych stu, dwustu, tysiąca :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Karolciu, przyznaję się bez bicia: nigdy nie jadłem harrisy! wygląda pysznie i wierzę, że tak smakuje! czy również pretendujesz do tytułu mistrzyni kuchni szalenie prostej i szybkiej??? :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciesze sie, ze sie ze mna zgadzacie. Bo przeciez tylko o zmiane nastawienia chodzi. Wygospodarowanie 30 minut na ugotowanie posilku nie moze byc trudniejsze od wygospodarowania czasu na kupowanie take aways. :)

    To nie jest zapowiedz nowej serii, bo jak moze zdazyliscie zauwazyc na moim blogu wiele jest dan, ktorych przygotowanie nie wymaga duzego nakladu czasu. Wiekszosc dan makaronowych to takie dania.

    Jesli natomiast chodzi o pytanie dotyczace serii "5 lub mniej skladnikow", to ona na pewno jeszcze sie pojawi, po prostu chwilowo mialam inne dania do wyprobowania, pokazania. Staram sie podazac za sezonami, wiec nie moglam przegapic ulubionych przepisow np. z dynia. :)))

    Pretenduje do bycia szczesliwym czlowiekiem, ktory dobrze i w miare zdrowo zje, nie spedzi wiekow w kuchni (choc w wolny dzien mi to akurat nie przeszkadza, moge tam siedziec i 8 godzin i pichcic) i jeszcze uszczesliwi osoby, ktore kocha. :)

    Harisse polecam wielbicielom ostrych smakow. :) A tym wszystkim, ktorzy na gotowanie maja malo czasu - wlasnie ryby, szczegolnie filetow nie ma co maltretowac w piekarniku za dlugo.

    Dziekuje za odwiedziny, takoz za gratulacje z okazji setnego postu, mam nadzieje, ze stuknie kiedys druga setka. :)

    Pozdrawiam jesiennie, dzis baaardzo slonecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. pewnie, ze mozna w pol godzny. trzeba tylko chciec. ale kolorow na twoim talerzu :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ryba i szpinak, połączenie wręcz idealne:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo dziekuje za komentarze. :) Tez uwazam, ze trzeba tylko chciec. :) A i ryba i szpinak idealnie nadaja sie do szybkich obiadow. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)