5 lipca 2012

Subiektywny przewodnik po książkach, część 3



Przyznam się Wam, że mam niezły poślizg, bo ani to nowość na moim regale z książkami kucharskimi, ani tym bardziej nowość wydawnicza, a recenzja dopiero teraz. O książce pierwszy raz przeczytałam u Anny Marii i tak samo jak ona nie przypominam sobie, czy kiedyś lepiej wydałam 10 funtów. Pozdrawiam i dziękuję Aniu, nie pierwszy raz i nie ostatni kupiłam książkę polecaną przez Ciebie. 

Zwlekałam długo z recenzją, a książkę tę kocham tak samo mocno, jak niemal rok temu, kiedy wzięłam ją do ręki po raz pierwszy, a polecam Wam ją, pomimo, że nie wypróbowałam żadnego przepisu. Także dlatego, że to nie jest książka tylko z przepisami. "The Vintage Tea Party Book" autorstwa Angel Adoree to jest kompletny przewodnik, dzięki któremu zorganizujecie spotkanie przy herbatce w stylu vintage. (być może niektórzy kojarzą Angel z brytyjskiego programu "Dragon's Den", w którym uczestnicy próbują zdobyć fundusze od milionerów przedsiębiorców na realizację swoich pomysłów na biznes). Angel Adoree  jest także właścicielką cukierni Vintage Pattiserie ,która świetnie prosperuje i dlatego też nie waham się Wam polecić tę książkę mimo, że nie wypróbowałam przepisów - myślę, że zostały one sprawdzone, o czym świadczy popularność tego miejsca. 


 
Przyznam, że jestem wielką fanką stylu vintage i gdyby pozwalały mi na to fundusze, to pewnie kolekcjonowałabym oryginalne ubrania i akcesoria z lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Niestety to jest jedna z tych rzeczy, których pozbawiła nas komuna - młode Polki nie miały szans odziedziczyć np. oryginalnych ubrań wykonanych z pięknych i trwałych materiałów od swoich babć. Tak więc z wielką ochotą oddaję się lekturze książki, która zabiera mnie w tamte czasy i pozwala oderwać się od rzeczywistości i poszybować w zupełnie inny wymiar. 


Po pierwsze chciałam zaznaczyć, że jest to jedna z piękniej wydanych książek, z jakimi miałam przyjemność. Papier jest dobrej jakości, okładka twarda, ilustracje przepiękne, ciekawe zdjęcia. Ale co czyni tę książkę o wiele ciekawszą od większości, z którymi miałam do czynienia, to fakt, że traktuje temat vintage nie tylko w kontekście jedzenia, ale całego stylu. Toteż znajdziecie w niej praktyczne rady jak przygotować zaproszenia i podziękowania za przybycie na herbatkę, jak wykonać fryzury retro, uszyć fartuszek, zaaranżować kwiaty, udekorować pomieszczenie, a nawet jak zrobić retro makijaż czy przykleić sztuczne rzęsy.  

Ta książka to obowiązkowa pozycja dla tych, którzy kochają vintage. Także, a może przede wszystkim dla tych, którzy fascynują się Wielką Brytanią. Autorka podkreśla to, że jest dumna z bycia Brytyjką, jest maniaczką parzenia herbaty, w książce pojawiają się portrety królowej Elżbiety II oraz ciekawostki historyczne np. o powstaniu brytyjskiej flagi. 

 Jeśli mam wspomnieć o przepisach, to muszę powiedzieć, że niektóre propozycje mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły, posłuchajcie tylko jak one brzmią:

Pasta z wędzonego śledzia na owsianych krakersach z marmoladą z whisky
Wysokie koszyczki z ciasta filo ze Stiltonem, gruszką i orzechami włoskimi
Kremowy pasztet z wątróbki kurzej w koszyczkach z ciasta filo
Piernikowy pudding z kremem eggnog (krem na bazie jajek, alkoholu i korzennych przypraw)
Pannacotta różana
Szampan z dzikiego hibiskusa

Dla mnie bomba! A to tylko niektóre z przepisów obok tych bardziej tradycyjnych, na łatwy paj rybny, sconesy czy dżem truskawkowy. I aby być zupełnie szczerą, nie wiem, czy to piękno tej książki mnie onieśmiela, czy po prostu nie mogę się zabrać za nic, bo nie wiem na co się zdecydować? Być może wszystko po trochu. Jedno jest pewne - sięgam po nią często, bo zaglądanie do niej i cieszenie oczu jej pięknem działa na mnie relaksująco. Szczególnie, że cudowne ilustracje przypominają mi świat z "Alicji w Krainie Czarów". Przeglądając ją, nie nudzę się ani przez sekundę i gdy tylko skończę, to mam ochotę zacząć od nowa. Polecam ją więc każdemu, kto odnajduje niekłamaną i niezmienną przyjemność w patrzeniu na piękno.




"The Vintage Tea Party Book"  Angel Adoree

Wyd.  Mitchell Beazley (sierpień 2011)

Twarda okładka, 304 strony


 

7 komentarzy:

  1. Cudownie ilustrowana książka. Ajajaj, co za zdjęcia! Z chęcią przygarnęłabym ją do swojej biblioteczki :)

    Z wakacyjnymi pozdrowieniami,
    Edith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie trudno mi zdecydować, czy zdjęcia, czy może ilustracje podobają mi się bardziej. :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Widziałam ją podczas ostatniej wizyty w księgarni i mnie również zachwyciła :) A tym samym znalazła się na liście "do kupienia" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się cieszę, że kupiłam ja od razu, jako świeżynkę, bo była wtedy naprawdę tania (patrząc na relację koszt - jakość książki). :)

      Usuń
  3. Strasznie uwielbiam książki, które cieszą oko. Z zachwytem przerzucam każdą kolejną kartkę. Ta zdecydowanie do takich należy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! I nawet gdybym nic z niej nie ugotowała, to się nie zmarnuje - oglądanie to uczta dla oczu. :)

      Usuń
  4. A Ty się nie ciesz moja droga ;) bo kolejne polecane przez Ciebie wiszą na wish list na Amazonie. ;) Zguba dla portfela! ;)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)